Prymas zniewolonego narodu. Mieczysław Halka-Ledóchowski

powrót

W pośród mnóstwa zieleni, na szczycie tej góry, stoi pałac wzniesiony, gustownej struktury, który hrabia Julian, prawie z każdej strony ozdobił kolumnami, posągi, balkony. Wzniósł piętro wspaniałe na dawnym parterze, obszerny ganek oraz dwie wysokie wieże – tak zaczyna się wierszowany opis rezydencji Ledóchowskich w Górkach pod Klimontowem, sporządzony przez ks. Wawrzyńca Kuklińskiego. To tu właśnie urodził się i spędził dzieciństwo przyszły kardynał, prymas okresu zaborów i więzień kulturkampfu Mieczysław Halka-Ledóchowski.


Mieczysław Halka-Ledóchowski

Mieczysław Halka-Ledóchowski (fot. Wikipedia)

Pałacowy kompleks zachował się do dziś. Przez lata zaniedbany i niszczejący, ma teraz nowych właścicieli, którzy zadbali o to by cenny zabytek odzyskał swój dawny blask.



Spadkobiercy kanclerza


Ledóchowscy, posiadający ogromne dobra ziemskie na Wołyniu, stali się właścicielami Klimontowa i okolicznych włości w drugiej połowie XVIII wieku, za sprawą małżeństwa Franciszka Ledóchowskiego z Ludwiką Denhoff – prawnuczką Jerzego Ossolińskiego. Ze wschodnich rubieży Rzeczpospolitej do Górek sprowadził się jednak dopiero ich syn – hrabia Antoni Ledóchowski, człowiek słynący z wielkiej pobożności i skromności. Sprzedał on majątki rodzinne na Mazowszu i Ukrainie, po tym jak Polska w wyniku rozbiorów zniknęła z mapy Europy. Podobno nie chciał być świadkiem przymusowego nawracania gmin grecko-katolickich na prawosławie. Wolał zamieszkać na terenach, które znalazły się pod panowaniem austriackim.

Żoną hrabiego Antoniego była Julia z Ostrowskich, która zmarła mając ledwie 37 lat. Małżonkowie doczekali się sześciorga dzieci. Pierworodnym ich synem był Józef Zachariasz Ledóchowski, ojciec przyszłego kardynała.

Wspomnieć trzeba, że hrabia Antoni pomimo licznych swoich zasług, zapisał się w historii głównie, jako ten, który nakazał wysadzenie w powietrze zamku w Ossolinie. Uczynił to jak głosi tradycja po to by potomkowie jego nie obnosili się posiadanym bogactwem. Pozbawił przy tym Ossolin praw miejskich. Ostatnie lata życia spędził potężny magnat w klasztorze – najpierw Ojców Reformatów w Sandomierzu, a później Księży Misjonarzy w Warszawie. Zmarł tam 11 listopada 1835 roku. Syn, Józef Zachariasz sprowadził jego zwłoki do Klimontowa i pochował w podziemiach kościoła kolegiackiego.



Imię po Mieszku


Mieczysław Ledóchowski był trzecim z kolei dzieckiem Józefa Zachariasza i jego żony Marii Rozalii z Zakrzewskich. Matka jeszcze przed urodzeniem postanowiła przeznaczyć go do stanu duchownego. O swoim zamiarze poinformowała zaprzyjaźnionego z rodziną biskupa sandomierskiego Adama Prospera Burzyńskiego, któremu napomknęła również o wymarzonym dla syna imieniu. Biskup zwrócił uwagę, że pośród świętych Mieczysława dotąd nie ma, ale zważywszy na zasługi pierwszego księcia polskiego w zaprowadzaniu wiary katolickiej, imię takie można zaakceptować. Dla pewności dodano chłopcu jeszcze drugiego patrona – Jana od Krzyża.

Upragniony syn przyszedł na świat 29 października 1822 roku. Dwa dni później ochrzcił go w Górkach ksiądz infułat Zachorski. Rodzicami chrzestnymi byli Wojciech Szlęk, plenipotent miejscowych dóbr oraz Anna Adelt z Warszawy.

Młody „Miecio”, jak go zdrobniale nazywano, spędził w majątku rodziców całe dzieciństwo. Z tego okresu szczególnie ciepło wspominał goszczącego często w domu Ledóchowskich pułkownika Krzesimowskiego, właściciela Miłoszowic. Nawet po wielu latach, będąc już na placówce dyplomatycznej w Ameryce Południowej, przesyłał mu w listach do Polski życzenia i zapewnienia o modlitwie. Uwielbiał też przyszły kardynał rozmawiać z ówczesnym wikarym klimontowskiej parafii, a później jej proboszczem - księdzem Janem Krupińskim, który udzielał mu pierwszych lekcji z zakresu dogmatyki i liturgii. W kaligrafii, rysunkach, historii i geografii kształcił go początkowo domowy nauczyciel Albert Kitliński.



Dorastanie


Mając 12 lat „Miecio” rozpoczął edukację w radomskim gimnazjum. Wystąpił z niego w roku 1840, na życzenie rodziców, którzy przenieśli go do podobnej szkoły w Warszawie. Wakacje spędzał albo na wsi, albo w Wiedniu, gdzie jego stryjowie piastowali wysokie godności państwowe. Tadeusz Ledóchowski był austriackim feldmarszałkiem, a Tymoteusz Ledóchowski szambelanem i wychowawcą przyszłego cesarza Franciszka Józefa oraz księcia Maksymiliana, późniejszego monarchy Meksyku.

Ukończywszy gimnazjum trafił młody hrabia do warszawskiego seminarium duchownego. Nie miała jego matka problemów z nakłonieniem go do poświęcenia się służbie Bogu. Głęboko uduchowiony sam czuł powołanie, myślał jednak z razu raczej o klasztorze, dopiero później zmienił pierwotne zamiary.

W seminarium, kandydaci do stanu kapłańskiego mieli stawić się już sukni duchownej. W wypadku Ledóchowskiego jej poświęcenie i uroczyste nałożenie odbyło się zgodnie z życzeniem rodziców w klimontowskim kościele, w pobliżu grobów przodków. Uroczystości obłóczyn przyszłego prymasa 17 sierpnia 1841 roku przewodniczył biskup nominat sandomierski Klemens Bąkiewicz.

Po przeszło dwóch latach spędzonych w Warszawie wyjechał Mieczysław do Rzymu, by tam uzupełnić studia z teologii i prawa kościelnego. Dzięki wpływom rodziny i znajomościom matki z wieloma dostojnikami watykańskimi, szybko został przedstawiony papieżowi Grzegorzowi XVI, który później przez kolejne lata darzył polskiego księdza wielką przychylnością. Sam Ojciec Święty polecił mu zapisać się w poczet słuchaczy papieskiej szkoły nauk politycznych, co otworzyło potem Ledóchowskiemu drogę do wielkiej kariery dyplomatycznej.



Dostojeństwa


Święcenia kapłańskie przyjął „Miecio” w lipcu 1845 roku, z rąk samego sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej, kardynała Lambruschiniego. Pierwszą swoja mszę odprawił świeżo upieczony ksiądz w krypcie pod bazyliką św. Piotra, tuż przy grobie księcia Apostołów.

Dwa lata później Ledóchowski był już doktorem obojga praw. O jego zaletach umysłowych i duchowych zaczęło być w Rzymie coraz głośniej. Nowy papież, Pius IX powierzył mu niebawem pierwszą odpowiedzialną i niezwykle zaszczytną misję. Jako podkomorzy Jego Świątobliwości zawieźć miał birety kardynalskie dwóm nowo kreowanym książętom kościoła – arcybiskupowi Sewilli Romo y Gambao oraz prymasowi z Toledo Bonelowi y Orbe. Podczas wizyty w Hiszpanii został przyjęty przez królową Izabelę II dekretem której nadano mu również wysokie odznaczenie państwowe.

Powróciwszy do Rzymu pracował ks. Mieczysław w sekretariacie kongregacji dla spraw kościelnych zwyczajnych. W marcu 1852 roku zakomunikowano mu, że zgodnie z życzeniem papieża wysłany zostanie do Lizbony w charakterze audytora tamtejszej nuncjatury. Stanowisko to równoznaczne było z tytułem pierwszego radcy ambasady. W praktyce przyszło przejąć Ledóchowskiemu niemal wszystkie obowiązki ważniejsze obowiązki chorego nuncjusza w Portugalii – arcybiskupa Camillo di Pietro. Obaj duchowni zaprzyjaźnili się bardzo. Po latach Ledóchowski poprosił dawnego zwierzchnika o udzielenie mu sakry biskupiej.

17 czerwca 1856 roku audytor został zwolniony ze swoich obowiązków i mianowany delegatem apostolskim w Nowej Grenadzie.



Bogota jak Staszów


Przed wyjazdem za ocean zapragnął Mieczysław zobaczyć się z mieszkającymi wówczas w Wiedniu rodzicami. Trudności paszportowe uniemożliwiły mu odwiedzenie gospodarującego w Górkach brata Juliusza.

W grudniu wyruszył w podróż na drugą półkulę. Rejs trwał trzy tygodnie. Pasażerowie okrętu przeżyli w tym czasie gwałtowną nawałnicę. Jednak dużo bardziej uciążliwe okazało się dla kościelnego dostojnika pokonanie kilkuset mil do stolicy Nowej Grenady – Bogoty. Droga wiodła przez dżunglę i górskie ostępy Kordylierów. W każdej chwili karawana narażona była na atak rozbójników.

Udało się jednak. 1 lutego 1857 roku rozpoczął Ledóchowski urzędowanie na stanowisku delegata apostolskiego z władzą obejmującą olbrzymie terytorium dzisiejszej Kolumbii, Wenezueli, Ekwadoru, Peru i Boliwii.

Sama Bogota, gdzie miał swoją siedzibę przedstawiciel Watykanu, była wówczas niewielkim, liczącym około 40 tysięcy mieszkańców miastem, które na duchownym z nad Wisły zrobiło bardzo przykre wrażenie. W korespondencji w rodziną nazywał je brzydkim, smutnym i zapadłym kontem, porównując Bogotę ze... Staszowem.

Działalności delegata w Nowej Grenadzie położyła kres rewolucja, która wybuchła w lutym 1860 roku. Przed opuszczeniem ogarniętego zamieszkami kraju Ledóchowski zdążył jeszcze skutecznie interweniować w obronie skazanego przez rewolucjonistów na śmierć prezydenta Marino Ospine. Gdy wrócił do Europy przygotowano dlań już nowe stanowisko – nuncjusza w Brukseli. Wraz z nim przyszła godność arcybiskupa.



W Polsce


W 1864 papież Pius IX uczynił Ledóchowskiego koadiutorem przy metropolicie poznańsko-gnieźnieńskim Leonie Przyłuskim. Koadiutor to specjalny rodzaj biskupa, który po śmierci bądź awansie ordynariusza danej diecezji automatycznie staje się jego następcą.

Pomimo sprzeciwu władz pruskich 24 kwietnia 1866, przejął arcybiskup Mieczysław godność po zmarłym właśnie Przyłuskim.

Początkowo starał się prowadzić ugodową politykę wobec zaborców. Zyskał sobie tym u nich spore zaufanie, lecz jednocześnie narastała wobec niego wrogość rodaków. Arcybiskup nie pozwalał organizować nabożeństw o charakterze narodowym, zakazał nawet śpiewania w kościołach hymnu „Boże coś Polskę”. Kiedy jednak Bismarck rozpoczął realizacje polityki Kulturkampfu Ledóchowski ostro się temu sprzeciwił. Nie wyraził zgody na zniesienie języka polskiego w nauce religii, a także mianował urzędników diecezjalnych wbrew zaleceniom władz niemieckich. Nie przystał też na państwową kontrolę kształcenia księży, co doprowadziło do zamknięcia seminariów w Poznaniu i Gnieźnie. Coraz bardziej zdecydowana postawa oporu ze strony arcybiskupa doprowadziła w końcu do jego uwięzienia w Ostrowie Wielkopolskim. Fakt ten zjednał prymasowi ogromną popularność wśród polskiego społeczeństwa. Nieugięte stanowisko Ledóchowskiego wspierał papież Pius IX, który wyniósł przetrzymywanego przez Prusaków duchownego do godności kardynalskiej. Nominację potajemnie dostarczył uwięzionemu książę Edmund Radziwiłł. Kardynałów, w myśl prawa niemieckiego traktowano na równi z członkami rodziny królewskiej, wobec czego zwolniono arcybiskupa, nakazując mu jednocześnie opuszczenie kraju.



Wygnaniec


Kardynał Mieczysław Ledóchowski udał się do Rzymu, skąd jeszcze przez kilka kolejnych lat zarządzał swoją diecezją przez tajnych wysłanników. W 1878 roku jako jedyny Polak w XIX wieku wziął udział w konklawe. Podczas dwóch pierwszych głosowań otrzymał po jednym głosie. Nowym papieżem został Leon XIII.

Negocjacje prowadzone miedzy rządem niemieckim a Stolicą Apostolską zmusiły Ledóchowskiego do zrzeczenia się arcybiskupstwa poznańskiego i gnieźnieńskiego. Pozostał w Watykanie, gdzie piastował różne godności w kościelnej administracji. Był m.in. prefektem Kongregacji Rozkrzewiania Wiary.

Pod koniec życia zaczął mieć poważne problemy ze wzrokiem. Postępująca katarakta uniemożliwiała mu normalną pracę. W kwietniu 1902 roku osiemdziesięcioletni kardynał przeszedł ciężkie zapalenie płuc. Wydobrzał jednak na tyle, że latem zaplanował podróż do Poznania. Lubił tam zaglądać, choćby tylko na kilka tygodni w roku. Tym razem jednak wyjazd nie doszedł do skutku. Ledóchowski umarł nagle rankiem 22 lipca. Trzy dni później odbył się jego pogrzeb. Ciało hierarchy złożono w grobowcu na cmentarzu Campo Verano, z ta jednak myślą, że niebawem przewiezione zostanie do katedry poznańskiej. Nieprzychylność władz pruskich sprawiła, że stało się to możliwe dopiero w odrodzonej Polsce. Trumnę kardynała sprowadzono dzięki inicjatywie prymasa Augusta Hlonda we wrześniu 1927 roku i umieszczono w przygotowanym już ćwierć wieku wcześniej sarkofagu.



Krewni


Z najbliższej rodziny Mieczysława Ledóchowskiego, jeszcze kilka osób zapisało się wielkimi literami na kartach historii kościoła. Służbę Bogu wybrała czwórka dzieci Antoniego Augusta Ledóchowskiego (stryjecznego brata kardynała). Najstarsza z tego rodzeństwa Maria Teresa Ledóchowska (1863-1922) była misjonarką nazywaną „Matką Afryki”. Beatyfikował ją w roku 1975 papież Paweł VI. Jej młodsza siostra Julia (1865-1939) znana pod zakonnym imieniem – siostry Urszuli zaliczona została w poczet świętych przez Jana Pawła II. Życie monastyczne było udziałem także trzeciej z sióstr – Ernestyny oraz ich brata Włodzimierza Ledóchowskiego, który w roku 1915 został generałem zakonu jezuitów.

Rafał Staszewski

PS. Spośród pozycji bibliograficznych wykorzystanych przy pisaniu tego tekstu najbardziej pomocna okazała się wydana w roku 1879 książka ojca Sadoka Barącza „Pamiętnik szlachetnego Ledóchowskich domu” oraz monumentalna biografia kardynała pióra księdza Witolda Klimkiewicza zamordowanego przez hitlerowców w Dachau jesienią 1942 roku.